Siedemdziesiąt sześć lat temu, 12 stycznia 1945 r., na froncie długości ponad 1000 km, od Bałtyku po Karpaty ruszyła wielka ofensywa strategiczna Armii Czerwonej, której częścią była operacja wschodniopruska. Dziesięć dni później, wczesnym rankiem 22 stycznia, do Olsztyna (wtedy Allenstein) wkroczył 3. Korpus Gwardyjski Kawalerii, dowodzony przez gen. Nikołaja Osilkowskiego. Wieczorem tego dnia w mieście nie było już wojsk niemieckich, a w Moskwie z tej okazji oddano 20 salw artyleryjskich z 24 dział dla uczczenia zdobycia miasta. Olsztyn był bowiem pierwszym zdobytym większym miastem niemieckim na terenie Prus Wschodnich (Ostpreußen).
Władze wojskowe
Od tego dnia władzę w Olsztynie sprawowała Komendantura Wojskowa „Goroda Alensztajn”, która oprócz zadań czysto wojskowych pełniła także pewne funkcje władzy cywilnej. Urzędowe przekazanie polskiej administracji władzy cywilnej przez stronę sowiecką nastąpiło 23 maja 1945 r. W praktyce oznaczało to jedynie zniesienie godziny policyjnej i uprawniało polskich urzędników do wystawiania przepustek. Mimo że radziecka komendantura wojenna w Olsztynie kończyła działalność pod koniec 1945 r., to w rzeczywistości działała nadal. Rosjanie wciąż nie chcieli przekazywać zajmowanego przez siebie mienia, co mogłoby ułatwić życie ludności autochtonicznej i polskim osadnikom.
Według szacunków w tym czasie w Olsztynie pozostawało jeszcze około 10 tys. jego mieszkańców – głównie kobiet, dzieci, młodzieży i starców. Stanowiło to zaledwie 16% stanu zaludnienia miasta wykazanego spisem z maja 1939 r., które liczyło wtedy około 50 tys. osób. Nieliczna pozostała ludność autochtoniczna wolała schodzić z drogi czerwonoarmistom, by nie narazić się na rabunek, gwałt czy wręcz utratę życia.
Masowe mordy
Pierwszy cios spadł, w nocy z 21 na 22 stycznia, na Kortowo (niem. Kortau), dzielnicę Olsztyna, gdzie w budynkach szpitalnych Prowincjonalnego Zakładu Leczniczo-Opiekuńczego dla Obłąkanych i lazaretu wojskowego przebywało wówczas około sześciuset osób, w tym około stu psychicznie chorych, 240 ciężko rannych żołnierzy, szpitalny personel medyczny oraz wielu cywilnych uciekinierów z pobliskich miejscowości, głównie kobiet i dzieci, którzy schronili się w budynkach oznaczonych znakiem Czerwonego Krzyża. Liczyli, że w takim miejscu będą bezpieczni. Wszyscy zginęli zabici przez wkraczającą Armię Czerwoną. 600 osób – tyle naliczono zwłok.
Na tym nie kończą się liczne zbrodnie dokonane przez czerwonoarmistów. Do podobnej masakry doszło także na terenie Szpitala Mariackiego (St. Marienhospital-Allenstein), zbudowanego w 1870 roku. Z tego nowocześnie urządzonego w latach trzydziestych obiektu pozostaje jedynie budynek, dotknięty także skutkami działań Sowietów.
W momencie jego opanowania przez Rosjan znajdowało się w nim kilkadziesiąt osób świeckich i zakonnych. Żołnierze sowieccy zgwałcili młode kobiety, a kilka z nich zatłukli kolbami karabinów. Dantejskie sceny działy się również wokół szpitala. Zamordowane kobiety były młodymi Warmiaczkami, a do tego siostrami zakonnymi. Część z nich została wyprowadzona nad rzekę, zgwałcono je, a na koniec zabito. Obecnie toczy się proces beatyfikacyjny sióstr, które w 1945 r. zginęły w obronie czystości.
Poszukiwania IPN
Dziś, siedemdziesiąt sześć lat od tych potwornych wydarzeń, dzięki zainteresowaniu Instytutu Pamięci Narodowej, możemy się dowiedzieć dużo więcej o losach bestialsko zamordowanych sióstr katarzynek, które zginęły z rąk żołnierzy radzieckich w styczniu i maju 1945 roku na terenie Szpitala Mariackiego.
Pod koniec października 2020 r. pracownicy Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN zaczęli szukać w Olsztynie ofiar wkroczenia Armii Czerwonej do Olsztyna w 1945 roku. Chodzi o teren dawnego cmentarza, na którym grzebani byli od 1878 roku zmarli z pobliskiego Szpitala Mariackiego, czyli dzisiejszego Szpitala Miejskiego.
Zespół IPN poszukiwał szczątków trzech sióstr katarzynek:
Siostra Generosa (Marie Bolz), ur. w 1902 r. w Łęgajnach (Lengeinen), pracowała m.in. jako pielęgniarka w Królewcu (Köningsberg), Pieniężnie (Mehlsack), następnie na oddziale fizykoterapii Szpitala Mariańskiego w Olsztynie. Przez dziesięć dni została zamknięta na poddaszu szpitala i tam maltretowana przez czerwonoarmistów. Zmarła z wycieńczenia w maju 1945 r.
Siostra Krzysztofora (Marta Klomfass), ur. 1903 r. w Raszągu (Raschung) w powiecie Reszelskim (Rößel), pełniła posługę pielęgniarską w wielu placówkach, a od 1939 roku pracowała jako instrumentariuszka w Szpitalu Mariańskim. Zginęła w długotrwałej walce z czerwonoarmistą w obronie swojej godności. Jej ciało zostało po wielekroć zbezczeszczone, wykłuto jej oczy i wycięto język, otrzymała kilkanaście pchnięć bagnetem.
Siostra Liberia (Marie Domnik), ur. w 1904 r. w Klewnie (Klawsdorf), w leśniczówce koło Reszla (Rößel). Po ślubach została skierowana do pracy pielęgniarskiej. W 1937 r. rozpoczęła posługę w Szpitalu Mariańskim jako instrumentariuszka. 21 stycznia 1945 r., gdy Armia Czerwona zbliżała się do Olsztyna, s. Liberia ukryła się z pacjentami, głównie dziećmi, w schronie przeciwlotniczym. Wyszła z niego, chcąc pomóc choremu, została zastrzelona. Chwilę potem Sowieci wysadzili w powietrze schron wraz cywilami.
Wszystkie zakonnice zajmowały się chorymi w olsztyńskim szpitalu. Pracowały jako pielęgniarki, pomagały chorym, szukały dla nich pomocy, niekiedy także organizując pochówki na pobliskim cmentarzu. Szpital stał się miejscem ich śmierci.
Podczas przeprowadzonych ostatnio prac poszukiwawczych przy kilku osobach znaleziono przedmioty kultu religijnego oraz stroju duchownego. Wśród nich były charakterystyczne medaliki, które nosiły siostry św. Katarzyny, duże różańce noszone przy pasie zakonnym oraz niewielkie krucyfiksy, które siostry miały zwyczaj nosić w kieszeni habitu.
Przywrócić pamięć
Pracownicy IPN przypuszczają, że są to poszukiwane trzy siostry – męczenniczki z 1945 roku. – Szkielety zostaną obecnie poddane szczegółowym oględzinom i ocenie antropologicznej w zakładzie medycyny sądowej. Biegli powiedzą nam o ich wieku i być może o przyczynach śmierci i ujawnią też ślady maltretowania – mówi Tomasz Trzaska z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN.
Podczas prac poszukiwawczych, które będą kontynuowane, obecne były siostry katarzynki odpowiedzialne za proces beatyfikacyjny, był też delegat arcybiskupa warmińskiego ds. beatyfikacji. – Bardzo mi zależy, żeby takie poszukiwania były prowadzone. Chodzi o to, żeby pokazać prawdę, że w styczniu 1945 roku Armia Czerwona dopuszczała się zbrodni i nie było to żadne wyzwolenie – powiedział Paweł Warot, historyk olsztyńskiego IPN-u. – Należy pokazać cały horror tych wydarzeń. W województwie mamy wiele miejsc, parków, które są miejscami pochówku ofiar represji, choć w świadomości ludzkiej często nie funkcjonują.
Alfred Czesla